Kiedy lewica przyjmuje rasistowską politykę
W dniu 17 października 2024 r. „Lewica” złożyła zdumiewające oświadczenie. Minister edukacji z „Lewicy” Dariusz Wieczorek, wspólnie z dwoma innymi prominentnymi członkami „Lewicy” - minister ds. równości (!) Katarzyną Kotulą i Agnieszką Dziemianowicz-Bąk, zorganizowali konferencję prasową w Sejmie na której z dumą ogłosili, że chcieliby wprowadzić zasadę, że polskie uczelnie wyższe nie będą mogły mieć więcej niż 50% studentów zagranicznych.
W dniu 12 października Tusk ogłosił, że chciałby zawiesić prawa azylowe w Polsce. Chociaż później przedstawił to tak, aby twierdzić, że chodzi głównie o białoruskich i rosyjskich azylantów, jasne jest, że te posunięcia są politycznie schlebiające ogólnie rasistowskim nastrojom wobec imigrantów i azylantów.
Aby nie być gorszym od premiera, prominentni członkowie „Lewicy” [sic] ogłosili zamiar wprowadzenia limitów dla studentów zagranicznych. Przypomina nam to bardzo wyraźnie Numerus Clausus, kiedy Polska nałożyła ograniczenia na liczbę Żydów, którzy mogli studiować na uniwersytetach. Jakiż to obrzydliwy pomysł ze strony tak zwanej lewicy, która nigdy nie przestaje przyjmować prawicowej ideologii.
Ta konferencja prasowa w rzeczywistości miała na celu głównie wysłanie sygnału ksenofobom, że lewica również będzie „twarda” wobec obcokrajowców, wiecznego kozła ofiarnego rasistów na całym świecie. Jednak odrobina eksploracji faktów pokazuje również, jak niewiarygodnie głupi są nasi „lewicowi” ministrowie.
W roku akademickim 2023/2024 zaobserwowaliśmy wzrost liczby studentów zagranicznych na polskich uczelniach. Największą grupą osób odpowiedzialnych za ten wzrost są w rzeczywistości Ukraińcy, a powody tego powinny być jasne dla wszystkich. Według raportów polskiego rządu w Polsce studiowało 1 245 000 studentów, z czego 107 tysięcy to obcokrajowcy. Stanowi to 8,5 procent populacji studentów.
Jeśli przyjrzymy się najnowszemu raportowi Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego z 2022 r., zobaczymy ciekawą grafikę sporządzoną przez OECD na podstawie statystyk z 2020 r.
Wykres przedstawia odsetek studentów zagranicznych w różnych krajach. W 2020 r. Polska znalazła się w dolnej części zestawienia, z zaledwie 4,5% studentów zagranicznych.
Oczywiste jest, że od 2020 r. nastąpił gwałtowny wzrost liczby studentów zagranicznych, ale dlaczego to ma być problemem?
Odpowiedź brzmi, że to ewidentnie nie jest problem. Prawie wszyscy studenci zagraniczni płacą za swoją edukację, a tylko niewielki procent otrzymuje stypendia od swojego rządu. (Na przykład rząd Arabii Saudyjskiej wysyła kobiety zagranicę na studia medyczne.) Szkolnictwo wyższe w Polsce jest w większości przedsięwzięciem kapitalistycznym. Cele polskiego szkolnictwa wyższego od czasu transformacji coraz bardziej zmierzają do samofinansowania. Studenci zagraniczni odgrywają ważną rolę w generowaniu dochodów dla polskich instytucji szkolnictwa wyższego.
Pracowałem na trzech uniwersytetach w Warszawie. Pracuję teraz na uniwersytecie, na którym w zeszłym roku było nieco ponad 50 procent studentów zagranicznych, więc moje opinie opierają się na moim doświadczeniu zawodowym.
Kilka miesięcy temu prawica
zaczęła plotkować o studentach, którzy rzekomo byli „fałszywi”
i po prostu otrzymywali wizy, aby wjechać do Europy. Nie wątpię,
że są tacy ludzie, jednak bardzo wątpię, aby stanowili znaczącą
część populacji studentów zagranicznych. W niektórych latach
miałem nawet 450 studentów, z czego może 350 było obcokrajowcami,
ponieważ nie uczę w języku polskim, ale po angielsku. Mogę
powiedzieć, że z 450 może być maksymalnie 8-10 studentów, którzy
się nigdy nie pojawili. Niektórzy z nich się nie pojawili,
ponieważ nie otrzymali wizy. Prawdopodobnie połowa tych studentów,
którzy się nigdy nie pojawili była Polakami. Więc na moim
uniwersytecie liczba studentów, którzy mogliby być „fałszywi”,
jest bardzo niska. Tak niska, że nie powinna być problemem. A
jednak jesteśmy celem.
Dlaczego jesteśmy celem? Tutaj jestem
absolutnie przekonana, że rasizm odgrywa w tym dużą rolę.
Rasistowskie założenie jest takie, że jeśli ktoś pochodzi z Azji
lub Afryki, to nie może to być spowodowane chęcią zdobycia
wykształcenia. Jednak niektórzy z najbardziej pracowitych
studentów, jakich kiedykolwiek widziałam, pochodzili z takich
miejsc jak Kongo, Mali, Maroko, Haiti czy Zimbabwe.
Sądząc po komentarzach zamieszczonych w internecie, rasistom w rządzie udało się po raz kolejny przekonać ludzi, że imigranci stanowią duży problem i stwarzają wyimaginowane „zagrożenia”.
Rozmawiając ze studentami zagranicznymi, którzy przyjeżdżają do Polski, wielu z nich podaje niższe koszty studiowania tutaj jako powód, dla którego wybrali ten kraj, w porównaniu do miejsc takich jak Niemcy, Wielka Brytania itp. Polskie uniwersytety są dumne z faktu, że mogą oferować programy studiów w języku angielskim, jak i polskim, aby przyciągnąć więcej studentów zagranicznych. Do tych studentów zagranicznych należy również wielu studentów Erasmusa.
Konferencja prasowa Ministra to czysty populizm, próba zdobycia punktów u ksenofobów, ponieważ przy zaledwie 8,5 procentach populacji studentów zagranicznych praktycznie nie ma uniwersytetów, które mają większość studentów zagranicznych. Pracuję na jednym z bardzo rzadkich uniwersytetów, na których ponad 50% studentów zagranicznych stanowili studenci zagraniczni. (Ostatnie dane wynosiły 56,5% obcokrajowców). Mój uniwersytet jest jednym z nielicznych, na które ten pomysł mógłby mieć wpływ. Jednak w tym roku ambasady polskie za granicą zaczęły ograniczać liczbę wiz wydawanych studentom zagranicznym. Wielu studentów z Ukrainy jest dotkniętych tą sytuacją i rozmawiałem z nimi online, podczas gdy w zawieszeniu czekają na wizy. Ograniczenia wizowe sprawiły, że w tym roku proporcje zagranicznych studentów będą inne.
Pracuję w dwóch działach, w tym w jednym, który przyjmuje głównie studentów zagranicznych. W tym roku nabór studentów jest o połowę mniejszy niż w latach 2023-2024. Dziewięciu kolegów straciło pracę całkowicie, a reszta z nas miała drastyczne cięcia godzin. Większość z nas będzie miała problemy z zarabianiem minimalnego wynagrodzenia z powodu cięć wynikających z polityki rządu i będziemy zmuszeni szukać innej pracy.
Z punktu widzenia ekonomii zastanawiamy się, jak to komukolwiek służy. Zastanawiamy się również, w jaki sposób blokowanie wjazdu zagranicznych studentów do tego kraju zwiększa liczbę polskich studentów? Może jedynie zwiększyć odsetek polskich studentów, a to jest przedmiotem troski tylko rasistów i ksenofobów. Liczba polskich studentów na polskich uniwersytetach będzie się zmniejszać w przyszłości, ponieważ badania pokazują, że obecnie mniej uczniów szkół średnich jest zainteresowanych pójściem na studia.
Powinnam powiedzieć kilka słów o moich studentach. Zdecydowana większość z nich pochodzi z miejsc, które zostały zniszczone przez wojnę, cierpią z powodu uciskających ich rządów lub mają problemy utrudniające naukę. Uczyłam tysiące studentów z miejsc takich jak Ukraina, z reżimów takich jak Białoruś czy Turcja, z miejsc takich jak Jemen, Mali i Kongo... lista jest długa. Niektórzy studenci pochodzą również z Unii Europejskiej (Hiszpania, Grecja, Niemcy) i z miejsc takich jak Brazylia, Haiti czy Chiny. Pochodzą z całego świata. Dla niektórych studiowanie w ich krajach nie jest możliwe lub życie tam jest bardzo niepewne. Inni po prostu chcą doświadczyć innej kultury, doświadczenia studiowania za granicą, a Polska była opcją, która była przystępna cenowo i z dużą liczbą programów w języku angielskim.
Podążając za tym tematem, możemy zobaczyć, jak polski biznes edukacyjny od wielu lat stara się przyciągnąć więcej studentów zagranicznych. Jest to dla nich dobra forma dochodu, a także może zwiększyć prestiż niektórych prywatnych uczelni. Z tego punktu widzenia możemy powiedzieć, że wzrost liczby studentów zagranicznych był sukcesem, choć często z powodu prawdziwych tragedii, z jakimi borykają się niektóre kraje.
„Lewica” zupełnie ignoruje prawdziwe problemy w szkolnictwie wyższym. Faktem jest, że od czasu jego komercjalizacji coraz więcej polskich studentów musi płacić za swoją edukację, a koszty rosną. Wielu studentów musi ciężko pracować podczas studiów. Cena mieszkań w wielu miastach nie jest przystępna, a w niektórych miastach, takich jak Warszawa, akademiki są droższe od zwykłych mieszkań. Następnie, po uzyskaniu dyplomu, absolwent nie ma gwarancji uzyskania dobrej pracy. Inwestowanie w wyższe wykształcenie wydaje się dla wielu młodych ludzi z klasy robotniczej coraz większym ciężarem.
Wydawałoby się, że „lewicowa” agenda powinna koncentrować się na uczynieniu edukacji bardziej dostępną dla rodzin klasy robotniczej i zmniejszeniu luki edukacyjnej między zamożniejszymi uczniami szkół podstawowych i średnich z większych miast a resztą polskiej młodzieży. Ta bardzo realna luka w rzeczywistości oznacza, że młodzi ludzie z przywilejami edukacyjnymi mają większe szanse na dostanie się na dobre uniwersytety i kwalifikowanie się do bezpłatnych programów nauczania.
Zamiast tego „Lewica” [sic] zajmuje się „problemem”, który wcale nie jest dużym problemem, ponieważ dotyczy być może garstki uniwersytetów w całym kraju. Konferencja prasowa miała więc jeden główny cel: pokazać, że „Lewica” jest gotowa obwiniać obcokrajowców tak samo jak prawica.
Z pewnością ci „lewacy”
będą próbowali się bronić, znajdując jeden lub dwa przykłady
prywatnych uniwersytetów, które po prostu biorą pieniądze i tak
naprawdę nie edukują. Jest to jednak problem kapitalistycznego
systemu edukacyjnego jako całości. Jest wielu polskich studentów,
którzy studiują w miejscach, które nie są zbyt wymagające i nie
zawsze oczekują dobrej frekwencji. Ponownie, jest to problem
komercjalizacji edukacji, edukacji jako przemysłu kapitalistycznego.
Jednak będąc rasistami, rząd próbuje uczynić z tego przede
wszystkim problem imigracji.
To jest oczywiście obrzydliwe. Przez wiele lat „Lewica” była marginalizowana w wyborach z powodu faktu, że większość lewicowców nie może znieść ich polityki. Wraz z ekscesami poprzedniego konserwatywnego rządu, formacja ta zyskała pewne poparcie, ale pokazuje swojemu elektoratowi, że wraca do prób odnalezienia swojego miejsca w centroprawicy. Taka „Lewica” musi otrzymać jasny sygnał, że jej właściwe miejsce jest na śmietniku historii.
Komentarze
Prześlij komentarz